Co doskwiera polskim nieruchomościom?
Polski rynek nieruchomości pod względem standardów i narzędzi pracy coraz bardziej przypomina rynek zachodni. Wciąż jednak są obszary, w których polscy pośrednicy pracują inaczej niż ich koledzy z Zachodniej Europy, Stanów Zjednoczonych czy Kanady. Różnica widoczna jest m.in. w podejściu do współpracy pomiędzy pośrednikami/agencjami i dzielenia się zyskiem po sfinalizowaniu transakcji.
W Polsce jest to wciąż marginalne zjawisko, którego przyczyną jest m.in. brak narzędzi umożliwiających wymianę ofert i zapytań pomiędzy pośrednikami z różnych regionów kraju. Konsekwencje takiej sytuacji odczuwają nie tylko pośrednicy, dla których zrealizowanie transakcji oznacza konieczność osobistego analizowania ofert z innych obszarów Polski oraz niższy odsetek zrealizowanych transakcji, ale też klienci. W ich przypadku skutkiem ograniczonej współprac pomiędzy pośrednikami jest dłuższy czas oczekiwania na zrealizowanie zadeklarowanej przez transakcji.
Innym, równie istotnym problemem polskiego rynku nieruchomości jest panujący na nim szum informacyjny. Jego główną przyczyną jest niski odsetek umów na wyłączność zawieranych w trakcie realizacji transakcji. Na kupno czy sprzedaż na przykład domu przy współpracy z jednym tylko pośrednikiem lub agencją decyduje się zaledwie ok 3% klientów podmiotów biorących udział w obrocie na rynku nieruchomości. Takie podejście skutkuje pogłębiającą się dezinformacją zarówno wśród przedstawicieli rynku, jak i ich klientów. Duplikowanie ofert oraz trudności w ustaleniu ich faktycznych parametrów – w tym tak kluczowych jak cena – to nie tylko generowanie niepotrzebnej pracy dla pośrednika, ale przede wszystkim niższa jej efektywność i wydłużony czas realizacji transakcji. Odbija się to zarówno na agencjach nieruchomości, jak i ich klientach.