Pozwolenia na budowę domów jednorodzinnych odchodzą do lamusa. Pierwszego lipca weszła w życie nowelizacja prawa budowlanego. Najważniejszą nowością jest rezygnacja z pozwoleń na budowę dla domów jednorodzinnych. Po wejściu nowych przepisów w życie wystarczy zawiadomienie o rozpoczęciu budowy. Należy je złożyć w siedzibie starostwa powiatowego. Jeżeli urząd nie zareaguje w ciągu 30 dni, inwestor będzie mógł rozpocząć budowę. Według obowiązujących do niedawna przepisów każdy, kto chciał wybudować dom jednorodzinny, musiał uzyskać pozwolenie na budowę. Średni czas oczekiwania na dokument to ponad 60 dni. W dużych miastach trzeba było czekać nawet trzy miesiące. Nowe rozwiązania sprawią, że czas przygotowań do inwestycji się skróci. Ze zmian wynika, że niepotrzebne będzie także pozwolenie na użytkowanie domu jednorodzinnego. Do zawiadomienia trzeba będzie dołączyć projekt inwestycji. Musi on być zgodny z miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego i normami prawa budowlanego. Zdaniem przedstawicieli ministerstwa infrastruktury nie ma więc groźby, że po wejściu nowych przepisów w życie, pojawią się samowole...
Czytaj więcejWobec rządowego programu MdM wspierającego kupno mieszkania na rynku wtórnym było wiele zastrzeżeń. Jedną z jego podstawowych wad było właśnie to, że wsparcie ograniczało się tylko do nowych mieszkań. Program nie cieszył się zbyt dużą popularnością. Konieczność zmian doprowadziła do tego, że połowie zagłosowali za pakietem poprawek. Przyjęte zmiany dotyczą otwarcia na rynek wtórny. Odrzucono pomysł dopłat do domów jednorodzinnych. Obecnie można jedynie odliczyć część podatku VAT na niektóre materiały budowlane. Do końca maja z budżetu programu na 2015 r. wykorzystane zostało nieco ponad 271 mln zł. To niecałe 38 proc. z 715 mln zł, które rząd może w tym roku przeznaczyć na dopłaty do kredytów zaciąganych przez młodych singli i rodziny na kupno nowego lokum. W 2014 r. jego budżet został wykorzystany w 34,53 proc. Budżet MdM na lata 2016-2018 to sumie 2,24 mld...
Czytaj więcejRosja po raz pierwszy w historii została największym w Europie rynkiem centrów handlowych. Po 43 latach skończyła się dominacja Francji. Ale to rosyjscy najemcy mają kłopoty. Tak wynika z najnowszych badań międzynarodowej firmy doradczej Cushman & Wakefield. Jej analitycy policzyli, że w drugim półroczu 2014 r. ponad połowa nowej podaży centrów handlowych przypadła na Rosję, której łączne zasoby powierzchni pod koniec roku przekroczyły 17,7 mln mkw. Na drugim miejscu – z centrami o powierzchni 17,66 mln mkw. – znalazła się Francja. Natomiast trzecim największym rynkiem centrów handlowych w Europie jest obecnie Wielka Brytania – z 17,1 mln mkw. Polska jest na siódmym miejscu listy największych rynków centrów handlowych w Europie. Głównym czynnikiem motywującym deweloperów do większej aktywności w Europie było rosnące zainteresowanie konsumentów dużymi centrami handlowymi, które mogą pochwalić się bogatszą ofertą handlową, rozrywkową i gastronomiczną. – Na największych rynkach Europy Zachodniej aktywność deweloperska coraz częściej koncentruje się wokół rozbudowy lub modernizacji małych lub starszych centrów handlowych, natomiast w Europie Środkowo-Wschodniej nadal budowane są przede wszystkim nowe, regionalne obiekty handlowe o dużym zasięgu oddziaływania. Ze względu na niski wskaźnik nasycenia centrami handlowymi, najwięcej nowej powierzchni może powstać w Rosji i Turcji, przy czym w Rosji realizacja inwestycji będzie uzależniona od warunków finansowania i sytuacji geopolitycznej. Wzrost aktywności deweloperskiej dotyczy także niektórych rynków Europy Zachodniej o niższym wskaźniku nasycenia, między innymi Włoch i Hiszpanii. We Włoszech ilość powierzchni w centrach handlowych w przygotowaniu na kolejne dwa lata jest ponad dwukrotnie wyższa niż w Wielkiej Brytanii. Mimo dobrych wyników w rankingu, najemcy centrów handlowych w Rosji są w złej sytuacji. Więcej...
Czytaj więcejMetr kilkuletniego lokalu na Mokotowie może kosztować nawet 12 tys. zł. Dużo tańsze są lokale z wielkiej płyty. Zdaniem Emilii Łęczewskiej, dyrektor warszawskiego oddziału agencji Metrohouse, klienci zdecydowanie wolą nieruchomości wznoszone w nowej technologii lub odrestaurowane przedwojenne kamienice. – Jeśli nowe mieszkania, to najlepiej te na zamkniętych, strzeżonych osiedlach z niskimi budynkami, wybudowane po 2000 roku. Z analiz Metrohouse wynika, że technologia budowy jest najważniejsza dla młodszych klientów, także rodzin z dziećmi. Mniejszą wagę przywiązują do tego osoby starsze. – Brak idealnej świeżości na klatce czy starsza winda często aż tak im nie przeszkadzają – ocenia Emilia Łęczewska. Z kolei Sebastian Janicki, wiceprezes agencji Atlanti Nieruchomości, dzieli klientów na dwie grupy. – Jedni chcą kupować mieszkania tylko w nowoczesnych budynkach, nawet po wyższych cenach, z wyższymi opłatami za utrzymanie części wspólnych, choćby kosztem lokalizacji – tłumaczy Sebastian Janicki. – Druga grupa klientów szuka mieszkań w starszych budynkach wzniesionych w klasycznej technologii, położonych w lepszej lokalizacji. Koszty utrzymania części wspólnych są niższe, a wartość nieruchomości całkowicie niezależna od obowiązującej mody. Minusem jest znacznie mniejsza liczba udogodnień, takich jak nowoczesne windy czy podziemne garaże – opowiada. Wiceprezes Atlanti Nieruchomości podkreśla, że poza tymi dwiema grupami nieruchomości są jeszcze budynki wykonane w technologii wielkiej płyty czy ramy H, na które decydują się klienci zwracający uwagę wyłącznie na cenę. – Zaletą takich budynków jest przede wszystkim stosunek ceny do wielkości i lokalizacji – ocenia Sebastian Janicki. W jego opinii dla inwestorów najważniejszym kryterium wyboru mieszkania, poza lokalizacją, jest stopa zwrotu z inwestycji. – Jeżeli jest za niska, do transakcji nie dojdzie. Zupełnie innymi kryteriami kierują się osoby szukające mieszkania na własne potrzeby. Wówczas w grę wchodzą czynniki pozafinansowe, takie jak moda, przywiązanie do danego miejsca, prestiż – wylicza Sebastian Janicki. – Bywa, że lokalizacja jest mniej ważna niż technologia i rok budowy nieruchomości, o stronie estetycznej osiedla nawet nie wspominając. Jedni kupują kalkulatorem, a drudzy oczami – dodaje. Z analiz wiceprezesa Atlanti Nieruchomości wynika, że inwestorzy kupują najchętniej małe mieszkania w układzie: pokój plus pokój z aneksem, względnie dwa pokoje plus kuchnia. – Poszukiwane są też mikromieszkania o powierzchni do 20 mkw. Takie lokale dobrze się wpisują w popyt na rynku najmu, gdzie klienci biorą pod uwagę przede wszystkim lokalizację – tłumaczy Sebastian Janicki. – Przykładem może być 34-metrowe mieszkanie do remontu na ul. Niepodległości, oferowane za 235 tys. zł podaje. Dla osób poszukujących mieszkania dla siebie...
Czytaj więcejW styczniu ubiegłego roku ruszył program “Mieszkanie dla Młodych”. Rynek i osoby planujące zakup pierwszego mieszkania wiązali z nim duże nadzieje. Problemem mogło być tylko oszacowanie terminu wyczerpania puli 600 mln zł zarezerwowanych na rządowe subwencje w 2014 r. Czy program spełnił te oczekiwania? Suma przyjętych przez BGK w pierwszym roku działania “MdM” wniosków o kredyt preferencyjny wyniosła 16 tys., co odpowiada sumie dopłat o wartości ponad 366 mln zł. Wniosków na 2014 r. było 9145 (207 mln zł dopłat), na 2015 r. – 5870 (136 mln zł), na 2016 r. – 915 (22 mln zł), i w końcu na 2017 r. 42 (951 tys. zł). Oznacza to, że pula niewykorzystanych, a tym samym straconych dla “MdM” w ubiegłym roku środków wyniosła prawie 400 mln zł, czyli nieomal dwukrotnie przewyższyła sumę środków wykorzystanych. Tak słabe osiągnięcia programu, niezależnie od ich przyczyn wydają się na tyle deprymujące, że trudno o optymizm przed kolejnymi latami działania programu. Jak często podkreślali autorzy programu, istotnym jego aspektem miała być funkcja prorodzinna, zakładająca szczególne preferowanie rodzin z dziećmi, które mogły liczyć na wyższe dopłaty sięgające 15 i 20% wartości mieszkania. Tymczasem w minionym roku udział rodzin wielodzietnych, tzn. z co najmniej trójką dzieci był śladowy i na niespełna 13 tys. umów wyniósł zaledwie 0,28 proc., rodzin posiadających dwójkę pociech niewiele ponad 3 proc., a jedno dziecko 16,5 proc., a więc też raczej niewiele. Natomiast ani jedna osoba samotna z dwójką lub trójką dzieci nie znalazła się w statystykach “MdM” w 2014 r. Jak się okazało z programu najchętniej korzystali single, których udział zawartych umów przekroczył połowę (52 proc.) i małżeństwa bezdzietne z udziałem na poziomie prawie jednej czwartej. Z kolei średnia powierzchnia lokali nabywanych w ramach programu wyniosła 53 mkw., czyli tylko 3 mkw. więcej od powierzchni objętej dofinansowaniem. Taki metraż mieszkań świadczy o tym, że dotychczasowi beneficjenci “MdM” w ogromnej większości poszukiwali oferty jak najbardziej dostępnej cenowo, a także, że raczej nie przewidują w najbliższych latach istotnego powiększenia rodziny. Jako główne przyczyny słabych wyników programu w 2014 roku uważa się powszechnie zbyt niskie w stosunku do stawek rynkowych limity cenowe programu oraz wynikający stąd niedostatek lokali głównie ukończonych, a także nieatrakcyjne, głównie peryferyjne lokalizacje przeważającej części deweloperskiej oferty spełniającej jego kryteria. Z jednej strony nie można odmówić racji takiej argumentacji niskiej...
Czytaj więcej